Pink Floyd: One Slip

Zmęczone oko po znużonym pokoju
Szklane spojrzenie i byłem na drodzę do ruiny
Muzyka grała i grała, gdy my wirowaliśmy bez końca
Żadnej wskazówek, żadnego słowa, które broniłoby jej honor
Będę, będę, westchnęła na moją prośbę
A potem zarzuciłą grzywą, kiedy moja determinacja została wystawiona na próbę
Później my toneliśmy w porządaniu a nasze dusze w płomieniach
Wytoczyłem drogę na grobowy stos
I bez myśli o konsekwencjach
Oddałem się swojemu upadkowi
Jedno poślizgnięcie i spadamy w dół dziury
Wygląda na to, że nie zajmuje dużo czasu
Chwilowy brak rozsądku
Który wiąże życie z życiem
Mały żal, którego nie zapomnisz,
Tej nocy nie będzie spania
Czy to była miłość, czy jednak pomysł bycia zakochanym?
A może zrządzenie losu, które wydawało się pasować jak ulał?
Chwila umknęła a wkrótce ziarno zostało rozsiane
Lata rosły a żadne nie chciało zostać samo
Jedno poślizgnięcie i spadamy w dół dziury
Wygląda na to, że nie zajmuje dużo czasu
Chwilowy brak rozsądku
Który wiąże życie z życiem
Mały żal, którego nie zapomnisz,
Tej nocy nie będzie spania
Jedno poślizgnięcie... Jedno poślizgnięcie