GrubSon: JEDNA Z PLANET (feat. Marcelina)

I.
Nie jest tak czasem? Coś łapiesz?
Przekonanie. ze to dobry trop Panie
A nie "papa" stopom na stąpanie
Stop panie, tu sto bajer

Lot oddaje a ty łap to co krajem
Idzie pędzi no, dodaje chęci
Bo to jest to, co w pamięci
Lotom na krawędzi siadem na gałęzi

Kto to teraz? Zaraz, no momencik
Zaraz się zakręci będą nowe więzi
(A to to agenci mowie wam)
Łap łap łap nim pójdzie tam w dal

ŁAŁ
Widzę łapiesz w lidze na etapie
Ona bomba Ty saper coraz bliżej na kanapie
Coraz później się wydaje a tu: cyk tyk tyka, staje
Ona na piedestale bo Ty napięty stale ale...


II.
Ej nareszcie puka do mnie szczęście
Biorąc je w objecie czekam na oponenta wejście
O oponencie jesteś wreszcie
Czeka aż weźmie mnie w kleszcze
Wyrwie mi serce i Bóg wie co jeszcze
Na pewno, zaoszczędzi mi głowę
Bym w bezsenne noce myślał o Tobie
Bowiem powiem sobie ze oponent myśli z oporem
Bo wie! Co będzie za molem
Przepaść w dół i zaś w serce mnie kole
Słoną wodę pije jak cole do płuc ją biorę
I znów tonę wszystkie receptory już wypalone
Odgrodzone przez otoczone myśli zniewolone
I tak płynę i tak drin z dymem
Na przekór, szczęście zapisuje antonimem
Osładzam podniebienie wytrawnym winem
Ochładzam ogień bo żem nic nie winien


III.
Nie stój stary nie nie brak Ci pary
Ani wiary na zamiary bier życie na bary
Z nim przez barykady i wały jeszcze zostały
Ale przepłyniesz bo już się dawno przelały

Nie ma po co zwlekać nie ma po co czekać
Pełen gaaz decha czeka ta torpeda
By rozjebać pecha, pech na tego miecha
A i resztę roku w swym małym lokum

Nie nie nie stój z boku miej wszystko na oku
Chcesz mieć pełen spokój to go prowokuj
Ale nie dokuj na stoku, lokuj go w doku
Bo potem skończysz w rozmowach w toku

(W AMOKU)
Tokiem tym idę w głowie bity wbite
Zwija nad termitem mija z apetytem
Chociaż miedzy świtem witam się z zenitem
Widok nad kokpitem zmrok z rok laaat, przybyłem...