Łucznik: Posłuchaj mnie

Posłuchaj mnie, mówię co chcę, a rap zawsze był w sercu nie w portfelu
Byłem na dnie, podniosłem się, tylko paru z was mówię przyjacielu
Nie steruj mnie, robię co chcę, idiotę to robisz z siebie nie ze mnie
Ja dla siebie królem, sam dla siebie królem, choć dla Ciebie założę koronę w ciernie
Założę w ciernie koronę, Ty spójrz prawdzie w oczy, w moje nie potrafisz
To szczerze mi powiedz, w którą patrzysz stronę,
Polska mym domem, lecz tylko w sercu,
Na co dzień żyję poza granicami,
Każdy z nas się zmienia, co straci docenia, chociaż w głębi duszy nadal tacy sami
Każdy z nas zranił i każdy z nas niestety nosi na sobie to piętno
Ja wiem, o czym mówię, teraz to rozumiem, myśląc o tym samo przyspiesza mi tętno
Spieszę się, tempo, biegnę dogonię, chwytasz się brzytwy zazwyczaj, gdy toniesz
Ja zły w waszych oczach, wciąż błądzę po zboczach, nie bój się o mnie zło mnie nie pochłonie
Nie, nie, nie, nie pozwolę na to, jaką rolę w moim życiu grał tato
wiecznie najebany, odbitka od ściany, czy mogę dziękować mu za to,
nie pokazał nic, jedynie jak pić i jak się na co dzień awanturować
To dało mi lekcję, wiem, że tak żyć nie chcę,
Uważam, że to była dla nie przestroga, życiowa przestroga
niewiara w Boga, naprawdę chyba nie wierzę, tak mocno
gdyby był tu ze mną, to tak bardzo często nie byłaby ze mną jebana samotność
jebana samotność, chociaż ta suka też potrafi mieć zalety, szczęście do drzwi puka, nawet nie widziałeś wpatrzony kurwa w te jebane monety
mądry niestety Polak po szkodzie, błędy są w modzie, kurwa to jest przykre
ja też je popełniam, choć chciałbym inaczej, tu chyba naprawdę do tego przywykłem
kurwa przywykłem, i co mam zrobić, już powoli sam się w tym gubię
znów każe zachodzić, wiem, nic nie szkodzi, lecz kurwa zwyczajnie po prostu nie lubię
naprawdę nie lubię, potrafisz to pojąć, jeśli nie to nie jest mój problem
więc skończ mnie oceniać, bo nie mam zamiaru dla kogoś rozmieniać się kurwa na drobne
mówię otwarcie, co widzę, co czuję, nie hamuję się to już koniec
swój we własnym gronie, znowu coś zapłonie, choć system za to brudzi nam nasze dłonie
My czarne konie, nie mylić z czarną owcą, choć w domu to sam się tak czułem
wszyscy zawsze na mnie, znowu ja najgorszy, co takiego kurwa w życiu wam zepsułem
albo coś nie tak jest z wami wszystkimi, albo coś nie tak tylko ze mną
jestem jaki jestem. bo jestem prawdziwy,
i ty uwierz, że możesz mieć tego pewność, pewne jest jedno
śmierć oraz życie i miłość ta bezwarunkowa
dzieci dają szczęście największe na świecie, nie da ci tego żadna złota podkowa
wszystko od nowa, który już raz, już powoli mi się to nudzi
w miejscu stanął czas, dla mnie nie dla was
po to żebym mógł odnaleźć w ludziach ludzi
ostudzić żal, ostudzić emocje i żyć w końcu tak jak należy
uczę się na błędach, nigdy jak przybłęda, zrozumie mnie ten, który coś w życiu przeżył
przeżył i poczuł, na własnej skórze, nie był tchórzem, bo stawił czoła
ja będę próbował tu do upadłego, tyle razy, aż kurwa w końcu podołam