Miros: Ta
Tekst piosenki
Brak wideo
Tekst piosenki
Miros: Ta
Konsekwencje mojego trybu życia -
gdzie są dzisiaj Luba Cindy Agniecha (takie imiona przybierały)
i więcej nie wiedziałem nic, no - istny kicz.
Witch była wśród nich najlepsza, jak w powieściach,
do niej wracałem najczęściej - co za szczęście, bezpieczna miłość z panienką
zawsze gotową pod ręką: po prostu płacisz i masz
w wykwintnym rynsztunku, w najlepszym gatunku
pośladki, piersi, twarz - tańcz!
Mijały sobie kiedyś błogie dni, sobota za sobotą
wciąż nie wiedziałeś czyją jest robotą
strach przed kobietami i pieniędzmi twój podręcznik
zawsze gotową miał odpowiedź - cóż słowo, słowa
tak jak nic potrafią stać się tortury kaligrafią;
na szczęście inni martwią się już o to,
a twoją cnotą jest niemiłosiernie męski blask - tańcz!
Czasem do ciebie piszę listy, choć ty na sposób oczywisty
wyrosłaś z tego, co już było - miłość nietrwała jest, jak mawiał
jeden z tych, co skradł twe ciało wtedy, gdy byłaś jeszcze małą
dziewczynką z zapałkami, gotową oddać się za Chanel 5
czy coś z tych rzeczy, słusznie zaprzeczysz
mnie dziś niezmiernie cieszy fakt, że wciąż odmawiasz nam spotkania,
że się tak wzbraniasz, uznania jestem pełen dla ciebie (zresztą sam już nie wiem),
cóż, w doli swej nie jestem sam - tańcz!
Nieraz bezczynnie w parku siedzę, staram się sobie odpowiedzieć
jakie motywy miałeś, Jezu, żeby tak skończyć, wszak w pacierzu
owoc żywota pochwalony; chociaż bez żony, dzieci, trwałych środków
(trudno powołać się na przodków) żyłeś, wyrzec się ciała, na śmierć skazać
w konszachcie z Ojcem swoim, (Boże?) to przecież gorzej być nie może
po takiej pięknej życia drodze. Tak się ustala każdą skalę, ludzkie
cierpienie zna swą miarę,
w tym sensie, mój ty słodki Jezu,
w Twoim imieniu po plemieniu jakimś tam" nie został dziś najmniejszy ślad - tańcz!
Pieniążki, pieniążki z rączki do rączki, z banku na czek. A niech to!
pieniądz, to dopiero temat, nawet sam Mesjasz był na sprzedaż,
poemat również wyjdzie niezły przy potencjale odpowiednim zer po przecinku,
kilka odcinków o tym jak w krąg triumfuje bzdet i gadżet;
genialny to jest wynalazek, jednoczy wszystkich w znojnym trudzie,
wszędzie gdzie pieniądz, tam i ludzie, a ci co w bankach
mają tłok, wzrok mogą przykuć bez obawy do każdej rzeczy,
albo nawet w oczy bliźniego zajrzeć mimochodem jakby w istocie
swej banknotem był i niczym więcej - panowie, szybciej, ruszać się, w kolejce
na wolny etat, czyste ręce, sąd też wydatki ma i kat - tańcz!
Zżyma się często (też mi męstwo) jeden z drugim
na tę epokę, powiedzcie jak jej dosyć można mieć,
gdzie spojrzeć krew i klęski żywiołowe (ciekawe co dziś, klecho, powiesz)
i wszędzie śmierć zagląda w oczy,
no żeby tak psioczyć, tak wybrzydzać, to przecież wszystko palce lizać,
zwłaszcza wieczorem przed telewizorem.
Na wytartych schodach, pod niebem starym jak słońce
stoję - popołudnie gorące pulsuje;
tak się zaczyna każda misja,
znaleźć człowieka, swoją przystań,
urządzić po swojemu fragment świata,
zbratać się z nim (tak czyń)
i nie żałować słowa dobrego,
mądrego słowa, po drogach wędrować,
zrobić co tylko się da, aż się dopełni czas.
Tańcz!
gdzie są dzisiaj Luba Cindy Agniecha (takie imiona przybierały)
i więcej nie wiedziałem nic, no - istny kicz.
Witch była wśród nich najlepsza, jak w powieściach,
do niej wracałem najczęściej - co za szczęście, bezpieczna miłość z panienką
zawsze gotową pod ręką: po prostu płacisz i masz
w wykwintnym rynsztunku, w najlepszym gatunku
pośladki, piersi, twarz - tańcz!
Mijały sobie kiedyś błogie dni, sobota za sobotą
wciąż nie wiedziałeś czyją jest robotą
strach przed kobietami i pieniędzmi twój podręcznik
zawsze gotową miał odpowiedź - cóż słowo, słowa
tak jak nic potrafią stać się tortury kaligrafią;
na szczęście inni martwią się już o to,
a twoją cnotą jest niemiłosiernie męski blask - tańcz!
Czasem do ciebie piszę listy, choć ty na sposób oczywisty
wyrosłaś z tego, co już było - miłość nietrwała jest, jak mawiał
jeden z tych, co skradł twe ciało wtedy, gdy byłaś jeszcze małą
dziewczynką z zapałkami, gotową oddać się za Chanel 5
czy coś z tych rzeczy, słusznie zaprzeczysz
mnie dziś niezmiernie cieszy fakt, że wciąż odmawiasz nam spotkania,
że się tak wzbraniasz, uznania jestem pełen dla ciebie (zresztą sam już nie wiem),
cóż, w doli swej nie jestem sam - tańcz!
Nieraz bezczynnie w parku siedzę, staram się sobie odpowiedzieć
jakie motywy miałeś, Jezu, żeby tak skończyć, wszak w pacierzu
owoc żywota pochwalony; chociaż bez żony, dzieci, trwałych środków
(trudno powołać się na przodków) żyłeś, wyrzec się ciała, na śmierć skazać
w konszachcie z Ojcem swoim, (Boże?) to przecież gorzej być nie może
po takiej pięknej życia drodze. Tak się ustala każdą skalę, ludzkie
cierpienie zna swą miarę,
w tym sensie, mój ty słodki Jezu,
w Twoim imieniu po plemieniu jakimś tam" nie został dziś najmniejszy ślad - tańcz!
Pieniążki, pieniążki z rączki do rączki, z banku na czek. A niech to!
pieniądz, to dopiero temat, nawet sam Mesjasz był na sprzedaż,
poemat również wyjdzie niezły przy potencjale odpowiednim zer po przecinku,
kilka odcinków o tym jak w krąg triumfuje bzdet i gadżet;
genialny to jest wynalazek, jednoczy wszystkich w znojnym trudzie,
wszędzie gdzie pieniądz, tam i ludzie, a ci co w bankach
mają tłok, wzrok mogą przykuć bez obawy do każdej rzeczy,
albo nawet w oczy bliźniego zajrzeć mimochodem jakby w istocie
swej banknotem był i niczym więcej - panowie, szybciej, ruszać się, w kolejce
na wolny etat, czyste ręce, sąd też wydatki ma i kat - tańcz!
Zżyma się często (też mi męstwo) jeden z drugim
na tę epokę, powiedzcie jak jej dosyć można mieć,
gdzie spojrzeć krew i klęski żywiołowe (ciekawe co dziś, klecho, powiesz)
i wszędzie śmierć zagląda w oczy,
no żeby tak psioczyć, tak wybrzydzać, to przecież wszystko palce lizać,
zwłaszcza wieczorem przed telewizorem.
Na wytartych schodach, pod niebem starym jak słońce
stoję - popołudnie gorące pulsuje;
tak się zaczyna każda misja,
znaleźć człowieka, swoją przystań,
urządzić po swojemu fragment świata,
zbratać się z nim (tak czyń)
i nie żałować słowa dobrego,
mądrego słowa, po drogach wędrować,
zrobić co tylko się da, aż się dopełni czas.
Tańcz!
Tłumaczenie piosenki
Miros: Ta
Nie ma jeszcze tłumaczenia dla tego utworu
Bądź pierwszy i dodaj swoje tłumaczenie
Reklama
Reklama
Inne teksty wykonawcy
Miros: Ta
-
Insekty (Panienki)
- Miros
-
Anatema na
- Miros
-
Ave
- Miros
-
Bia
- Miros
-
Itaka
- Miros
Skomentuj tekst
Miros: Ta
Pisz jako Gość
4000 znaków do wpisania
Twój komentarz może być pierwszy
Reklama
Reklama
Polecane na dziś
Teksty piosenek
-
Na deser
Julia Żugaj
„Już nie szukam w oczach lustra idealnej jak ze zdjęć. I to nie gładka skóra, nowe włosy, usta Będą tym, co tworzy mnie. Lubię zapominać się i zakochiwać się w sobie. Czemu nie? Zmienić wszystk”
-
Mamy to - feat. Runa, Don
Cleo
„Z dziada i pradziada mamy to Zawsze praca brata - jeden głos To co trzyma razem Naszym jest obrazem To jest nasza moc Z dziada i pradziada mamy to Zawsze praca brata - jeden głos To co trzyma”
-
Obejmuję noce ft. Pezet, Livka
Jonatan
„Zgęstniały już światła lamp, Powoli robi się zimno. Tak jakby zapadł się świat, Jakby to było przed chwilą. Ziemia rozpuszcza się w horyzoncie, Wszystko się miesza jak campari z lodem. Jak lud”
-
Nieistotne
Żabson
„(Yeah, yeah, Mercury) (Yeah, yeah, twenty thousand dollars?) (Yeah, yeah, yeah, yeah) Ej, stare błędy są nieistotne (nieistotne) Moje stare błędy są nieistotne (yeah) Noszę złote zęby, choć nie”
-
Dźwięczność
Voo Voo
„Jakim się dźwiękiem tobie oddźwięczyć mam za tak wiele dobrego? gdy Bóg błaznom darował świat a ten grzeszy wciąż w imię jego”
Reklama
Ostatnio wyszukiwane
Teksty piosenek
Wybrane
Teksty piosenek
Reklama
Tekst piosenki Ta - Miros, tłumaczenie oraz teledysk. Poznaj słowa utworu Ta - Miros. Znajdź teledyski, teksty i tłumaczenia innych piosenek - Miros.
Komentarze: 0