White House Records: Most Wanted (ft. Bezczel, ZBUKU, Hukos, Jopel, Cira)

Ty, kto tu dziś the m Most Wanted
Czy best ever jest?
Wzrostu 170, a flow Mont Everest
Level up
Never give up
To się skurwielom nie śni
Bezczel i mały wielki człowiek, Leo Messi
To rap z boiska
Twoje wersy kulawe są
Jesteś play a ja nie utożsamiam się tu nawet z grą
Trampkarze co pchają się na murawę
Chcą biegać w pierwszym składzie
NA razie to grzeją ławę

To będzie legendarne
Kodex 5, ZBUKU, Bezczel
Tak się spełnia marzenia każdego boskiego MC
Wóda we mnie
Ten chce by mu wersy pisał
To daj to whisky hennessy mam najlepsza formę życia
Zabrała mnie muzyka
Bit- Rolling Stonesi rapu
Ja tworze tą historię jak K-Maro, Tupac Shakur
Chcesz ziomek wyskakuj, przejmuję polską radę
Do stracenia nie mam nic
Wiec stąd jadę stąd naprawdę

Chcą flow udawać
Choć nie potrafią składać z myśli słów
Bragga 30 – ty dawaj mi zjeść ich tu
Mam w sobie tego wigoru że chuj
Którego aż tak ci brak
Robię kurwa chuj gnój
Kolego hasztag ci w zad
I weź mi powiedz jak byś za to potem flotę wziął
Dobra stara kurwa
Masz ochotę iść na hotel z nią
Rozgniata ich po kątach
I zgniata ich w fotel flow
Ja tu tylko sprzątam i zawracam się
Do potem o!

Mówią że niosą prawdę "Rozmowy w toku"
Mówią Illuminati, co? Nowy pokój
Ja robię te rapy na bloku ty w szoku,
rap Most Wanted gnoju
Robię te rapy, rucham te szmaty
A ty walisz konia w domu
Docieram do milionów za pomocą mikrofonu
A ty co? Lubisz się bawić jak twoją panienką ziomuś,
Nie chcę złotych tronów, gram dla ziomów to mi styka
Hip-hop do końca życia - bo to więcej niż muzyka

Jestem dekadę to tylko przypadek, że nie było mnie na Kodexie
Może mój talent ma to do siebie, dojrzewa dopiero z wiekiem,proste,
Ofiary mody mijałem po drodze, zadaje pytanie gdzie oni są
Idę po swoje do przodu powoli, wymijam idoli, nie mówię pardon
Chcieli tu kasy, gimbusy to kupią, ale w końcu powiedzą stop
Kiedy dorosną dopiero skumają - kto tu jest kopią, kto jest kto
Słyszałem durne opinie że mam kwadratowe flow
Zamiatam tutaj teraz opinie pod dywan
Hukos Białystok

Nie mam statusu gwiazdy, bo nigdy nią nie byłem
Nie mam na imię każdy, choć jak każdy mam imię
Na tyle ile mogłem, to pomogłem rodzinie
I czyni mnie mężczyzną dziś wszystko co czynię
I po to robię hip-hop byś mógł sam wynieść
Z niego więcej niż wszystko co mogłem ci przynieść
Moja zajawka synek, jest jak szpik kostny
Bardzo trudno o drugiego dawcę dla jej odbiorcy

Wchodziłem do rapu naiwny marzyciel
Scena docenia tu dobrą muzykę
Kiedy wydałem na legalu płytę
Nie zadaje pytań co robiłeś z disc'iem
Zabierz ten fałsz, zabierz tą hipokryzję
Zabierz ten hajs, to w sumie zarobię gdzieś indziej
Hukos nie leci w iPhone'ach swaggerów
Hukos nie leci na każdym osiedlu
Bo kiedy lecę to robi się przykro
Bo mówię rzeczy o których milczą
Nie daje bragga bo zawsze powtarzam "wolę trzymać się życia"
Wielkie wojny małych ludzi
Moja następna płyta "Salut"

Tolerancja to argument z dupy
Jak mi coś się nie podoba będę o tym mówić
Do "Must be the music" jest mi nie po drodze
I chuj może o tym wiedzieć jakaś Kora z Łozem,
Może jestem wulgarny, mało medialny,
Raczej nie daje wywiadów, nie lubię pytań banalnych
Nie szukając okazji, aprobaty i fanów
Nigdy stąd nie odejdę jak ludzie z Majdanu

Był widziany celebryta

Klasyczne kick'y, klapiemy kocury kolabo
Kolęda kipi, kroimy kity krwawą kataną kopsam
Konkretną karmę canabisowego koksa
Krioterapia kawałkami bryy Costa
Odstęp, odsuń ospałych, obstaw osoby ostre
Ostatni ogarniaczy ochrzczę ortodoksem
Obadaj ohydnym okrutnikom obca odwaga
Oddalą obietnice, obrócą oblicze - odpada
Dodam dymu do drum'ów dudniących doskop
Dzieciaki desktop'a dzisiaj dorosną (damn)
Daję dobre dogrywki doklejam dawkę doznań
Diler dobra dopija drinola do dna
Ekstra klasa egoistów egzekwuje
Euro-eunuchy eksplorują eter - error, error
Ekstremalna ekstrawagancja eksperymentalna eksterminacja
Efekt, efekt - elegancja