Sokół: Koniec Gatunku (feat. Lena Osińska)
Tekst piosenki
Tekst piosenki
Sokół: Koniec Gatunku (feat. Lena Osińska)
ocknąłem sie przy barze w lustrach
nikogo nie ma już w środku
zamiast słońca na zewnątrz, razi mnie pustka
kur*, czy piłem do świątku?
jak w klipie Technotronic "kolory"
vanila sky, zadnego życia
słońce niebieskie, cień jest czerwony
w sumie jak raj, chcę coś do picia
żabka otwarta
nie ma kasjerów
z miękkim akcentem to biorę
ulica wymarła
idę Śródmieściem
kac trzęsie, trochę sie boję!
bateria padła mi chyba we wtorek
podnoszę z ziemi gazetę
nagłówki czerwone krzyczą że w środę
zniszczy ktoś naszą planete
ciekawe ze dług nadal rośnie
na monitorze jest piątek
chodzę tak 4 godziny
zupełnie żałośnie
i zupełnie tracę rozsądek
pusto na ławkach
pusto na mieście
najgorsza pustka jest w domu
jej ubrania w szafie
patrzę na zdjęcia
i płaczę se sam po kryjomu
4-go dnia wyjeżdżam ferrari
prosto przez szybę z salonu
chu* samemu się bawić
już tęsknie tu nawet do wrogów
jak mogli mnie kur* tak wszyscy zostawić
że znowu to wina nałogów?
z szampanem prowadzę se tramwaj
a rano wybiegam goły z Bristolu
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
gatunek stracił sens
2 miechu już śmigam jak dzikus
kolejny radiowóz w basenie
zgubiłem się już na liczniku
codziennie odhaczam kolejne marzenie
brakuje kolegów, kelnerów, DJ-ów, dilerów
i bardzo brakuje mi ciebie
i nagle wynurza się para z tunelu jak straciłem cała nadzieję
krzyczę, płaczę, biegnę i śmieje się do nich
jak rasowy debil
i poznaje nagle te gęby
mina mi rzednie jak w taniej komedii
ona to słaba szafiara, on - taki raper, idiota!
ona sie nagle potyka i wpada tym lepszym profilem do błota
kretyn drze gębę że spotkał Sokoła i kręci na stories na żywo
wypłacze mu liścia bekhendem
i grzecznie mów wołam: weż, kur* debilu to wyłącz
po co samary z Witkaca tu taszczysz
jeszcze te 3 powerbanki
nawet jak wrzucisz kutasa, to z własnym będziesz tu mieć ze 2 lajki
- ”Chyba 3?”
mnie nie licz
są odklejeni od ramy
takiego Adama i Ewy Bareja nie skleiłby nawet nacpany
po pierwszym tygodniu wymiękam
myślałem że sam nie wiem wiele o świecie
a oni mnie maja za mędrca, i za mną się ciągną po pustej planecie
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
gatunek stracił sens
mijają kolejne tygodnie
on chybna okazał się ciepły
bo nosi tu jakieś getry
co niby meczują mu chu* do saszetki
ona już chodzi bez majtek
on woli oglądać metki
ja bym ją szarpnął
ale jak tylko coś powie to robię się miękki
poświęcę się w imię ludzkości
biorę niebieskie tabletki
i coś mnie ruszyło, ze ponoć po mami dziedziczysz gen inteligencji
nie mogę wiec podjąć ryzyka
przemilczę szczegóły stosunku
grunt ze skończyłem nie tam
zarazem skończyłem z tą farsa gatunku
i nagle wirują fraktalne i mam coś ze wzrokiem
odczuwam pustkę
stoję przy barze
ona stoi bokiem, on przodem
i wtedy wybiegam znów z luster
ulica żyje, ludzie do pracy
a ja wystrzelony jak sputnik
jestem szczęśliwy
chociaż mijani rodacy są jacyś smętni i smutni
wracam do domu
moja dziewczyna kochana jest zła że wróciłem tak wcześnie
biorę szampan
zaczynam jej opowiadać jak zbawiłem świat przed nieszczęściem
ona zakłada mi bana, daje mi smycz
i każe wyjść z pieskiem
tak już jest
ludzkość niewdzięczna jest z rana
nie zna sie na bohaterstwie
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
gatunek stracił sens
nikogo nie ma już w środku
zamiast słońca na zewnątrz, razi mnie pustka
kur*, czy piłem do świątku?
jak w klipie Technotronic "kolory"
vanila sky, zadnego życia
słońce niebieskie, cień jest czerwony
w sumie jak raj, chcę coś do picia
żabka otwarta
nie ma kasjerów
z miękkim akcentem to biorę
ulica wymarła
idę Śródmieściem
kac trzęsie, trochę sie boję!
bateria padła mi chyba we wtorek
podnoszę z ziemi gazetę
nagłówki czerwone krzyczą że w środę
zniszczy ktoś naszą planete
ciekawe ze dług nadal rośnie
na monitorze jest piątek
chodzę tak 4 godziny
zupełnie żałośnie
i zupełnie tracę rozsądek
pusto na ławkach
pusto na mieście
najgorsza pustka jest w domu
jej ubrania w szafie
patrzę na zdjęcia
i płaczę se sam po kryjomu
4-go dnia wyjeżdżam ferrari
prosto przez szybę z salonu
chu* samemu się bawić
już tęsknie tu nawet do wrogów
jak mogli mnie kur* tak wszyscy zostawić
że znowu to wina nałogów?
z szampanem prowadzę se tramwaj
a rano wybiegam goły z Bristolu
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
gatunek stracił sens
2 miechu już śmigam jak dzikus
kolejny radiowóz w basenie
zgubiłem się już na liczniku
codziennie odhaczam kolejne marzenie
brakuje kolegów, kelnerów, DJ-ów, dilerów
i bardzo brakuje mi ciebie
i nagle wynurza się para z tunelu jak straciłem cała nadzieję
krzyczę, płaczę, biegnę i śmieje się do nich
jak rasowy debil
i poznaje nagle te gęby
mina mi rzednie jak w taniej komedii
ona to słaba szafiara, on - taki raper, idiota!
ona sie nagle potyka i wpada tym lepszym profilem do błota
kretyn drze gębę że spotkał Sokoła i kręci na stories na żywo
wypłacze mu liścia bekhendem
i grzecznie mów wołam: weż, kur* debilu to wyłącz
po co samary z Witkaca tu taszczysz
jeszcze te 3 powerbanki
nawet jak wrzucisz kutasa, to z własnym będziesz tu mieć ze 2 lajki
- ”Chyba 3?”
mnie nie licz
są odklejeni od ramy
takiego Adama i Ewy Bareja nie skleiłby nawet nacpany
po pierwszym tygodniu wymiękam
myślałem że sam nie wiem wiele o świecie
a oni mnie maja za mędrca, i za mną się ciągną po pustej planecie
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
gatunek stracił sens
mijają kolejne tygodnie
on chybna okazał się ciepły
bo nosi tu jakieś getry
co niby meczują mu chu* do saszetki
ona już chodzi bez majtek
on woli oglądać metki
ja bym ją szarpnął
ale jak tylko coś powie to robię się miękki
poświęcę się w imię ludzkości
biorę niebieskie tabletki
i coś mnie ruszyło, ze ponoć po mami dziedziczysz gen inteligencji
nie mogę wiec podjąć ryzyka
przemilczę szczegóły stosunku
grunt ze skończyłem nie tam
zarazem skończyłem z tą farsa gatunku
i nagle wirują fraktalne i mam coś ze wzrokiem
odczuwam pustkę
stoję przy barze
ona stoi bokiem, on przodem
i wtedy wybiegam znów z luster
ulica żyje, ludzie do pracy
a ja wystrzelony jak sputnik
jestem szczęśliwy
chociaż mijani rodacy są jacyś smętni i smutni
wracam do domu
moja dziewczyna kochana jest zła że wróciłem tak wcześnie
biorę szampan
zaczynam jej opowiadać jak zbawiłem świat przed nieszczęściem
ona zakłada mi bana, daje mi smycz
i każe wyjść z pieskiem
tak już jest
ludzkość niewdzięczna jest z rana
nie zna sie na bohaterstwie
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
to już koniec jest
gatunek stracił sens
Tłumaczenie piosenki
Sokół: Koniec Gatunku (feat. Lena Osińska)
Nie ma jeszcze tłumaczenia dla tego utworu
Bądź pierwszy i dodaj swoje tłumaczenie
Reklama
Reklama
Inne teksty wykonawcy
Sokół: Koniec Gatunku (feat. Lena Osińska)
Skomentuj tekst
Sokół: Koniec Gatunku (feat. Lena Osińska)
Pisz jako
4000 znaków do wpisania
,,chu* samemu się bawić
już tęsknie tu nawet do wrogów
jak mogli mnie kur* tak wszyscy zostawić
że znowu to wina nałogów?
z szampanem prowadzę se tramwaj
a rano wybiegam goły z Bristolu''
Najlepszy tekst :)
"ocknąłem sie przy barze w lustrach" powinno być przy barze w Luzztrach
" i wtedy wybiegam znów z luster" znów z Luzzter
Tutaj chodzi o klub w Warszawie, proszę to poprawić.
Pozdro dla kumatych!
Narrator i jego wiersze..
/zbig.
Reklama
Polecane na dziś
Teksty piosenek
-
Samoloty (ZORZA) - feat. Kaśka Sochacka
Dawid Podsiadło
„Czy coś mnie chwyci tak jak wcześniej? Chodzę tyłem jakiś dłuższy czas Mniej mi w oczy wieje wiatr Kto złapie mnie za drżącą rękę? Jestem tu na krótką chwilę jak Bluza metr czterdzieści dwa ”
-
Toksyny (Słoń & The Returners)
Słoń
„Jebać tych skrajnie z lewej i jebać tych skrajnie z prawej Wykurwiaj jak jesteś zjebem, co myśli że ma monopol na prawdę Nie chce żyć z butem na gardle, pierdole wasz mentalny karcer Po jednej komu”
-
Wonderful
Monika Kociołek
„You keep trying he's so wonderful If you lie and let it go, if you want my soul Second to come dare us to stay And one day I'mma stay The others just played I was stuck in their days Please do”
-
Miodożer
Genzie
„Kiedy wokół wielki lwy Ja muszę być jak miodożer Pokazuję kły i napieram jak buldożer Nic ci nie pomoże Nic ci nie pomoże Wielkie lwy, ich wielkie kły Nie są straszne mi Nie są straszne mi W”
-
Suma wszystkich strachów
Małpa
„Małpa prezentuje utwór "Suma wszystkich strachów". Kiedy byłem małym chłopcem w kółko powtarzali mi Że gdy dorosnę to nie będę mógł uronić łzy Że mam emocje kryć tak by ich nie zobaczył nikt Dzi”
Użytkownicy poszukiwali
Teksty piosenek
- koniec gatunku tekst●
- sokół koniec gatunku tekst●
- koniec gatunku sokol●
- sokol koniec gatunku tekst ●
- sokół koniec gatunku●
Ostatnio wyszukiwane
Teksty piosenek
Wybrane
Teksty piosenek
-
RED BULL 64 BARS - prod. JULAS
- Paluch
-
Ona chciałaby górala
- Rompey
-
L'amour fou
- Indochine
-
Trailblazer - feat. Miranda Lambert, Lainey Wilson
- Reba McEntire
-
Jeden wielki koniec
- Bonaventura
-
utul co spragnione
- Bonaventura
-
RICK RO$$
- SVM!R
-
Blackjack
- Avi
-
Bo tylko Ty
- MIRAGE & YOKO
-
Jak dobrze
- Jacek Stachursky
Tekst piosenki Koniec Gatunku (feat. Lena Osińska) - Sokół, tłumaczenie oraz teledysk. Poznaj słowa utworu Koniec Gatunku (feat. Lena Osińska) - Sokół. Znajdź teledyski, teksty i tłumaczenia innych piosenek - Sokół.
Komentarze: 3
Sortuj