BIG A (Big_A): Versus

Tak często nienawidzę ludzi
To defekt drogi pod prąd
Tak często nienawidzę ludzi
Mimo wszystko oni wciąż lgną
Błąd!
Wielu widzę, często
Wielu poza mną
nie ubóstwiam siebie
Oni ubóstwiają to co dla mnie jest normą
Chyba widzę więcej
A rażenie mam ze oni nic
Że oni nic to wiem od zawsze
Chyba często gardzę
Błąd!
I jestem ewenementem
Ewenement to jak ja widzę świat
S3wiat patrzy na mnie spod byka
Znak zodiaku ma wiele wad

Dlatego oporna, uparta
Liczyć to do wad czy zalet?
Dzięki bogu jest forma
Bo odepchnęłam formę na stałe
Nienawidzę kłócić się
Chyba ze o swoje racje
A często musze kłócić się
Obserwacja daje przewagę
Kocham szczegóły
Najlepiej te których oni nie widza
To mój plus dziś
Oni idą jak bydło
A ja na przecie tak
Często chyba zbyt często
Kochanie mówisz mi ze chyba
Czas odetchnąć, ale znów
Idę ja vs. wszyscy
Idę ja vs. wszyscy
Idę, Idę , Idę!

Tak często nienawidzę ludzi
To defekt przeżyć z nimi
Tak często chce rozerwać tłum za to jak mnie widzi
Błąd!
Ponoć powinnam ich trzymać przy sobie
Bo mogę stracić, stop!
Kogo mogę stracić
Zostają bliscy, a odchodzą łajzy,
I co?
Wielu ma żal
Czuje ze to idzie w dwie strony
Stronić nie muszę nad wyraz
Kwestia podświadomości
Złości nie muszę wyrażać, nad wyraz
A wyrażam, bo mogę
Nie wpisz mi do głowy, tergo
Co zawsze uważam za chore
To nas poróżniło pewnie
Nie jestem chłonna na nowe
Chyba ze nowe jest dobre
Sama wybiorę swoja porę
Zaporę tworze przeciw nim
Paradoksalnie wychodzę naprzeciw
Śpiewam swoje o wolności pieśni
To swoisty sprzeciw!
Złe wieści rozchodzą się szybciej
Nic to że ci się udaje
Oni zgrywają wciąż z kogoś innego niż są normalnie
To nie normalne jak niby mam wierzyć w ich intencje
I chyba mi znów mówisz ze czas na przerwę

Ale ja naprzeciw
Często chyba zbyt często
Kochanie mówisz mi ze chyba
Czas odetchnąć, ale znów
Idę ja vs. wszyscy