Jongmen: O.C.C. (ft. Paluch, Białas, HZD)

Twój ocean rymów I stylów to dla mnie brodzik
Sam skurw* nie wiesz o co chodzi
Po to się rodzić żeby umrzeć – chyba ty?
Ja żyję po to by spełniać swoje sny

Ch* interesuje mnie co cię dławi
Zazdrość, zawiść, nienawiść
Trzeba cię zabić by usunąć w zarodku, to co w tobie środku tkwi
Ryba psuje się od głowy – C'est la vie
Zazdrość, wywnioskujesz z mowy, zżera ich
Fałszywy skowyt, przyciągnęła scena ich
Giń, albo naucz się w tym świecie żyć
Uwielbiają pić, Beverly Hills, białe ferrarii
Znane tego ze sa znane beach jak
To nie Havana, ani St Tropez
Nie ma drugiej jennifer Lopez i Penelope Cruz
W Hollywood wyginęły dawno
Te z pełnymi ustami jak Marlon Brando
Jebac, tak jak fałszywych
I co się dziwisz
Nauczyło życie mnie

Ej, przestań się pruć
Stara pęknięta proco
Chodzi o chu* ci
Od dzisiaj mówi mi Rocco
Jak lubisz tańczyć, zapraszam cie na pogo
Głośno szczekają ci co nic nie mogą, suki
Każdy szczyt, już nie widzę ich wierzchołków
Lecę – z tego poziomu nie widzę już nawet lądu
Krzyżaki z rap-gry myślą ze zbili 5 bogów
Ruszyli ze startu
Biznes potrzebuje pionków
Nie ma tu nic za darmo
Chyba ze lot na bruk
Ponad dekadę twardo
Nie ginie o mnie słuch
Nie żadne kurwa kanto














HZIDDY
To Ha-Madafaka Zi-Madafaka Dy-Madafaka wbijam Ci gwóźdź
Płacz łączy nas stół układ Twój język mój ból skundlony wróg samego siebie zbudź się przyjebie w końcu ze snu kruchy jest lód sam się pogrzebiesz szkoda na Ciebie czasu i słów twe oczy w postaci łez srają zawiścią jak wiesz takich kara każdy wyczuje jak z nich Zapierdala wy wiedzący wszystko Bóg was pokarał wciąż na Membranach Ty wciąż kanałach mentalnych rozpierdalam granat i się żegnam po koleji każdym z was strach się bać patrze w dal gdzieś tam chem za plecy wszystkie śmieci z gleby ja wyrzuciłbym z planety na wieki wieków za parę sekund podnieś powieki czas przechyl ścieki, pojeby fałsz z brudy sie lepi cały Twój raj.