Ascetoholix: Spowied
Tekst piosenki
Brak wideo
Tekst piosenki
Ascetoholix: Spowied
Rozpoczynam rytuał.
Mikrofon i styropian to jest mój konfesjonał, grzechy będę lał. Muzyka pośrednikiem.
Po pierwsze: nie jestem ascetą, jestem ascetoholikiem, szatan kusi mnie pieniędzy plikiem.
Po drugie: walka ze zwierzęcym nawykiem nie da zgasić się odwykiem.
Jak lustracja za politykiem chodzi się dłużej, nie daje oka zmrużyć,
A spokój burzy, wprost kłuje w plecy jak grot.
Ja nie ukrywam- że od ideałów się odrywam, zła zażywam,
Nie podszywam się pod świętych, (wiem) nie dorastam im do pięty,
Liber- człowiek podatny na błędy.
A którędy podążam? Nieistotne czy za szybko czy też nie nadążam.
Tutaj jedno jest pewne- zbyt małym się obciążam krzyżem.
I kolejna rzecz nie najem się ryżem.
Jeszcze jedno- żeby stało się zadość: złość agresja to też słabość,
Która bardzo często powoduje radość. Wiem co grozi za to.
Wieczne lato niebezpiecznie upalne, dla grzesznika warunki są fatalne
I co poradzę na to? W łeb sobie nie palnę.
Żyć i nie grzeszyć to jest mało realne. Życie bez przyprawy.
Będę dążył do poprawy ale nadal łamiąc niektóre ustawy, zasady będę naginał.
A jaki będzie finał to wie tylko wszechmogący.
Często się chwieję ale jestem wierzący. Miej to Boże na względzie.
Słowa mojej wypowiedzi, mej lirycznej spowiedzi.
To zarys grzechu, który we mnie siedzi.
Przyznaję nie jestem aniołkiem, nie żyję przez słomkę, (nie, nie).
Pełnymi chaustami, zagrabiam je rękami łapczywie gdy sam motłok.
Kaleczę się ostro lecz czuję się bosko.
Wiele już sknociłem, było wróciłem, niejedem boski plan.
Raz jestem jak ham, innym razem szastam jak mongolski chan.
Myślę i wyznaczam kolejnej rozpusty plan.
Kasa, kobiety, zaufanie przepierdalam, horyzontu końca drogi dostrzec się nie staram.
Mały krok (mały krok), i już po drugiej stronie.
Prowokacja, kradzież, cios taki ze mnie mały gnojek.
Zawieść rodziców to moja dyscyplina. W innych kategoriach też jestem na wyżynach.
Małe zamówienie, ręce idą w ruch, potem procenty i uspokojony duch.
Boję się i jedna, druga kreska do kreski,
Bóg w tej konfrontacji powali na deski. Nie ma ucieczki to nie waga lekka.
W końcu Ave na murze mej ostaniej wyjebki. Wykraczam i wracam koło się zamyka.
Ascetoholika żywot przeklęty na wieki. Teraz krok miarowy, a może być kaleki.
Mniej czerni więcej bieli ja przymknę powieki wtedy spokojnie, bo rozdarte sumnienie
Z aniołami umówione na wspólne palenie. Teraz dziękczynienie potem znowu grzech.
Nawet na górze nie obejdę się bez uciech.
Zajmuję miejsce w długiej kolejce oczyszczających swoje serce- tu grzechy potwierdzę
Okażę skruchę. I tak jebnę chuchem za następnym ruchem. Wybacz nie umiem być pastuchem,
I dać się poniżać. Zaczynam ubliżać wszystkim. Zło się zbliża to jego przebłyski,
W oczach iskry, nie na długo czysty, znowu poszczuty, okrwawione ręce i buty.
Przychodzą wyrzuty, jestem zatruty, jak te odtruty, ludzie bez pokuty, póki nie klęknę,
Wtedy wiem że pęknę jak zapora przed żywioł naporem znam pokorę.
Nie chcę być wzorem do naśladowania. Moje teksty to nie kazania. Ja uświadamiam.
Nie chcę nic w zamian. Klucz to powiązania. Kierunek powołania jaki mój jest?
W jakiej pozycji mnie stawia? To test. Każdy się obawia. Sam zarabia. Sam się obarczasz
Sam sobie bólu dostarczasz i jescze się burzysz. Będziesz miał na co zasłużysz.
Będziesz tam stał czy stchórzysz? Idąc na łatwiznę, stracisz charyzmę.
Zarobisz bliznę na twarz jak Al Capone. Moje oczy zwrócone w inną stronę.
Słabości wrodzone przezwyciężone na spowiedzi.
Mikrofon i styropian to jest mój konfesjonał, grzechy będę lał. Muzyka pośrednikiem.
Po pierwsze: nie jestem ascetą, jestem ascetoholikiem, szatan kusi mnie pieniędzy plikiem.
Po drugie: walka ze zwierzęcym nawykiem nie da zgasić się odwykiem.
Jak lustracja za politykiem chodzi się dłużej, nie daje oka zmrużyć,
A spokój burzy, wprost kłuje w plecy jak grot.
Ja nie ukrywam- że od ideałów się odrywam, zła zażywam,
Nie podszywam się pod świętych, (wiem) nie dorastam im do pięty,
Liber- człowiek podatny na błędy.
A którędy podążam? Nieistotne czy za szybko czy też nie nadążam.
Tutaj jedno jest pewne- zbyt małym się obciążam krzyżem.
I kolejna rzecz nie najem się ryżem.
Jeszcze jedno- żeby stało się zadość: złość agresja to też słabość,
Która bardzo często powoduje radość. Wiem co grozi za to.
Wieczne lato niebezpiecznie upalne, dla grzesznika warunki są fatalne
I co poradzę na to? W łeb sobie nie palnę.
Żyć i nie grzeszyć to jest mało realne. Życie bez przyprawy.
Będę dążył do poprawy ale nadal łamiąc niektóre ustawy, zasady będę naginał.
A jaki będzie finał to wie tylko wszechmogący.
Często się chwieję ale jestem wierzący. Miej to Boże na względzie.
Słowa mojej wypowiedzi, mej lirycznej spowiedzi.
To zarys grzechu, który we mnie siedzi.
Przyznaję nie jestem aniołkiem, nie żyję przez słomkę, (nie, nie).
Pełnymi chaustami, zagrabiam je rękami łapczywie gdy sam motłok.
Kaleczę się ostro lecz czuję się bosko.
Wiele już sknociłem, było wróciłem, niejedem boski plan.
Raz jestem jak ham, innym razem szastam jak mongolski chan.
Myślę i wyznaczam kolejnej rozpusty plan.
Kasa, kobiety, zaufanie przepierdalam, horyzontu końca drogi dostrzec się nie staram.
Mały krok (mały krok), i już po drugiej stronie.
Prowokacja, kradzież, cios taki ze mnie mały gnojek.
Zawieść rodziców to moja dyscyplina. W innych kategoriach też jestem na wyżynach.
Małe zamówienie, ręce idą w ruch, potem procenty i uspokojony duch.
Boję się i jedna, druga kreska do kreski,
Bóg w tej konfrontacji powali na deski. Nie ma ucieczki to nie waga lekka.
W końcu Ave na murze mej ostaniej wyjebki. Wykraczam i wracam koło się zamyka.
Ascetoholika żywot przeklęty na wieki. Teraz krok miarowy, a może być kaleki.
Mniej czerni więcej bieli ja przymknę powieki wtedy spokojnie, bo rozdarte sumnienie
Z aniołami umówione na wspólne palenie. Teraz dziękczynienie potem znowu grzech.
Nawet na górze nie obejdę się bez uciech.
Zajmuję miejsce w długiej kolejce oczyszczających swoje serce- tu grzechy potwierdzę
Okażę skruchę. I tak jebnę chuchem za następnym ruchem. Wybacz nie umiem być pastuchem,
I dać się poniżać. Zaczynam ubliżać wszystkim. Zło się zbliża to jego przebłyski,
W oczach iskry, nie na długo czysty, znowu poszczuty, okrwawione ręce i buty.
Przychodzą wyrzuty, jestem zatruty, jak te odtruty, ludzie bez pokuty, póki nie klęknę,
Wtedy wiem że pęknę jak zapora przed żywioł naporem znam pokorę.
Nie chcę być wzorem do naśladowania. Moje teksty to nie kazania. Ja uświadamiam.
Nie chcę nic w zamian. Klucz to powiązania. Kierunek powołania jaki mój jest?
W jakiej pozycji mnie stawia? To test. Każdy się obawia. Sam zarabia. Sam się obarczasz
Sam sobie bólu dostarczasz i jescze się burzysz. Będziesz miał na co zasłużysz.
Będziesz tam stał czy stchórzysz? Idąc na łatwiznę, stracisz charyzmę.
Zarobisz bliznę na twarz jak Al Capone. Moje oczy zwrócone w inną stronę.
Słabości wrodzone przezwyciężone na spowiedzi.
Tłumaczenie piosenki
Ascetoholix: Spowied
Nie ma jeszcze tłumaczenia dla tego utworu
Bądź pierwszy i dodaj swoje tłumaczenie
Reklama
Reklama
Inne teksty wykonawcy
Ascetoholix: Spowied
-
Azyl
- Ascetoholix
-
Pe
- Ascetoholix
-
Chod
- Ascetoholix
-
Nigdy Wi
- Ascetoholix
-
M
- Ascetoholix
Skomentuj tekst
Ascetoholix: Spowied
Pisz jako Gość
4000 znaków do wpisania
Twój komentarz może być pierwszy
Reklama
Reklama
Polecane na dziś
Teksty piosenek
-
Czerwone 7 - x Palion
FRIENDZ
„To czerwone siedem, siedem, siedem Cały dzień, całą noc robię to Dwa cztery na siedem, siedem, siedem Robię swoje, robie sos dlatego Jestem jak CR siedem, siedem, siedem Noga na gaz, nie mów sto”
-
DWA RAZY TYLE
Chivas
„Czuję jak, czuję jak, czuję jak... Chyba coś znaczy ta dwójka obok siódemki Do tego jedyne światło w które zmierzam to niebieskie Jebane nie daje zasnąć, kiedy głowa mówi zdechnij mi Kiedy ja prób”
-
Kto, jak nie ty?
Wojtek Szumański
„Czy możesz mi zrobić małą przysługę, By jednak zawsze tu być? Życie za nami Zbyt krótkie, zbyt długie, A czeka nas tyle co nic. Nadal biorę to wszystko na niby, Że zaraz wrócimy na start. I m”
-
Kochać inaczej (rework) - x Zespół Pieśni i Tańca Śląsk
Vito Bambino
„A kiedy przyjdzie na Ciebie czas Porwie Cię wtedy wysoko tak A kiedy przyjdzie na Ciebie czas Pomóż a dobrem zmienimy świat zmienimy świat Bo nikt nie widzi boli wszyscy topimy w domysłach swy”
-
Papasito
QINGA
„Hey Papito, Papasito Zobaczyłam Cię i uwierzyłam w miłość Może Bóg nam szanse da i zatańczysz ze mną tak Jakby jutro skończył się ten świat Jedna chwila wszystko zmienia Się zaczyna od spoj”
Reklama
Ostatnio wyszukiwane
Teksty piosenek
Wybrane
Teksty piosenek
Reklama
Tekst piosenki Spowied - Ascetoholix, tłumaczenie oraz teledysk. Poznaj słowa utworu Spowied - Ascetoholix. Znajdź teledyski, teksty i tłumaczenia innych piosenek - Ascetoholix.
Komentarze: 0