Beata Rybotycka: To lubi
Tekst piosenki
Brak wideo
Tekst piosenki
Beata Rybotycka: To lubi
Spojrzyj Marylo gdzie się kończą gaje,
Wprawo łóz gęsty zarostek,
Wlewo się piękna dolina podaje,
Przodem rzeczułka i mostek.
Tuż stara cerkiew, w niej puszczyk i sowy,
Obok dzwonnicy zrąb zgniły,
A za dzwonnicą chrośniak malinowy
A w tym chrośniaku mogiły.
Czy tam bies siedział, czy dusza zaklęta,
Ze o północnej godzinie,
Nikt, jak najstarszy człowiek zapamięta,
Miejsc tych bez trwogi nie minie.
Bo skoro północ nawlecze zasłony,
Cerkiew, się s trzaskiem odmyka,
W pustej zrąbnicy dzwonią same dzwony,
W chrustach coś huczy i ksyka.
Czasami płomyk okaże się blady,
Czasem grom trzaska po gromie,
Same się z mogił ruszają pokłady,
I larwy stają widomie.
Raz trup po drodze bez głowy się toczy,
To znowu głowa bez ciała;
Rostwiera gębę i wytrzeszcza oczy,
W gębie i w oczach żar pała.
Albo wilk bieży pragniesz go odegnać,
Aż orlem skrzydłem wilk macha,
Dość zgiń przepadnij, wyrzec i przeżegnać
Wilk zniknie wrzeszcząc, cha cha cha.
Każdy podróżny oglądał te zgrozy,
I każdy musiał kląć drogę;
Ten złamał dyszel, ten wywrócił wozy,
Innemu zwichnął koń nogę.
Ja chociaż pomnę, nie raz Andrzej stary
Zaklinał, nie raz przestrzegał,
Smiałem się z diabłów, nie wierzyłem w czary,
Tamtędym jeździł i biegał.
Raz gdy do Ruty jadę w czas noclegu,
Na moście s końmi wóz staie,
Próżno woźnica przynagla do biegu,
Hej, krzyczy, biczem zadaje.
Stoją, a po tem skoczą s całej mocy,
Dyszel przy samej pękł szrubie;
Zostać na polu samemu i w nocy,
To lubię, rzekłem, to lubię!
Ledwiem dokończył, aż straszna martwica
Wypływa z bliskich wód toni;
Białe jej szaty jak śnieg białe lica,
Ognisty wieniec na skroni.
Chciałem uciekać, padłem zalękniony,
Włos dębem stanął na głowie;
Krzyknę: niech będzie Chrystus pochwalony!
Na wieki wieków odpowie.
Ktokolwiek jesteś poczciwy człowieku,
Coś mię zachował od męki;
Dożyj ty szczęścia i późnego wieku,
I pokój tobie i dzięki.
Widzisz przed sobą obraz grzesznej duszy,
Wkrótce się niebem pochlubię;
Boś ty czyscowej zbawił mię katuszy
Tem jednem słówkiem To lubię.
Dopóki gwiazdy zejdą i dopóki
We wsi kur pierwszy zapieje;
Opowiem tobie, a ty dla nauki
Opowiedz innym me dzieje.
Onego czasu żyłam ja na świecie,
Marylą zwana przed laty;
Ojciec mój pierwszy urzędnik w powiecie,
Możny, poczciwy, bogaty.
Za życia pragnął sprawić mi wesele,
A żem dostatnia i młoda,
Zbiegło się zewsząd zalotników wiele,
Posag wabił i uroda.
Mnóstwo ich marnej pochlebiało dumie,
I to mi było do smaku,
Ze kiedy w licznym kłaniano się tłumie,
Tłumem gardziłam bez braku.
Przybył i Józio dwudziestą miał wiosnę,
Młody, cnotliwy, nieśmiały;
Obce dla niego wyrazy miłosne,
Choć czuł miłosne zapały.
Lecz próżno nędzny w oczach prawie znika,
Próżno i dzień i noc płacze;
W boleściach jego dla mnie radość dzika,
Smiech obudzały rospacze.
Ja pójdę, mówił ze łzami idź sobie
Poszedł i umarł z miłości;
Tu nad rzeczułką w tym zielonym grobie
Złożone jego są kości.
Odtąd mi życie stało się nie lube,
Poźne uczułam wyrzuty;
Lecz ani sposób wynagrodzić zgubę,
Ani czas został pokuty.
Raz gdy się w północ z rodzicami bawię,
Wzmaga się hałas, szum, świsty,
Przyleciał Józio w straszliwej postawie,
Jak potępieniec ognisty.
Porwał, udusił gęszczą dymnych kłębów,
W czyscowe rzucił potoki;
Gdzie pośród jęku i zgrzytania zębów,
Takie słyszałam wyroki.
Wiedziałaś, że się spodobało Panu
Z męża ród tworzyć niewieści,
Na osłodzenie mężom złego stanu,
Na roskosz, nie na boleści.
Ty jakbyś w piersiach miała serce z głazu,
Ani cię jęki ubodły,
Nikt nie uprosił słodkiego wyrazu
Przez łzy, cierpienia i modły.
Za taką srogość, długie, długie lata,
Dręcz się w czyscowej zagubie;
Póki mąż jaki z tamecznego świata,
Nie powie na cię choć lubię.
Prosił i Józio niegdyś o to słowo,
Gorzkie łzy lał nieszczęśliwy;
Prośże ty teraz; nie łzą, nie namową,
Ale przez strachy, i dziwy.
Rzekł, mnie natychmiast porwały złe duchy,
Odtąd już setny rok minie,
W dzień męczą, na noc zdejmują łańcuchy,
Rzucam ogniste głębinie;
I w cerkwi, albo na Józia mogile
Niebu i ziemi obrzydła,
Muszę podróżnych trwożyć w nocne chwile
Różne udaiąc straszydła.
Idących w błota zawiodę lub w gaje,
Jadącym konia uskubię;
A każdy naklnie, nafuka, nałaje,
Tyś pierwszy wyrzekł to lubię.
Za to ci spadnie wyroków zasłona,
Przyszłość spod ciemnych wskaże chmur,
Ach i ty poznasz Marylę; lecz ona....
Wtem na nieszczęście zapiał kur.
Wprawo łóz gęsty zarostek,
Wlewo się piękna dolina podaje,
Przodem rzeczułka i mostek.
Tuż stara cerkiew, w niej puszczyk i sowy,
Obok dzwonnicy zrąb zgniły,
A za dzwonnicą chrośniak malinowy
A w tym chrośniaku mogiły.
Czy tam bies siedział, czy dusza zaklęta,
Ze o północnej godzinie,
Nikt, jak najstarszy człowiek zapamięta,
Miejsc tych bez trwogi nie minie.
Bo skoro północ nawlecze zasłony,
Cerkiew, się s trzaskiem odmyka,
W pustej zrąbnicy dzwonią same dzwony,
W chrustach coś huczy i ksyka.
Czasami płomyk okaże się blady,
Czasem grom trzaska po gromie,
Same się z mogił ruszają pokłady,
I larwy stają widomie.
Raz trup po drodze bez głowy się toczy,
To znowu głowa bez ciała;
Rostwiera gębę i wytrzeszcza oczy,
W gębie i w oczach żar pała.
Albo wilk bieży pragniesz go odegnać,
Aż orlem skrzydłem wilk macha,
Dość zgiń przepadnij, wyrzec i przeżegnać
Wilk zniknie wrzeszcząc, cha cha cha.
Każdy podróżny oglądał te zgrozy,
I każdy musiał kląć drogę;
Ten złamał dyszel, ten wywrócił wozy,
Innemu zwichnął koń nogę.
Ja chociaż pomnę, nie raz Andrzej stary
Zaklinał, nie raz przestrzegał,
Smiałem się z diabłów, nie wierzyłem w czary,
Tamtędym jeździł i biegał.
Raz gdy do Ruty jadę w czas noclegu,
Na moście s końmi wóz staie,
Próżno woźnica przynagla do biegu,
Hej, krzyczy, biczem zadaje.
Stoją, a po tem skoczą s całej mocy,
Dyszel przy samej pękł szrubie;
Zostać na polu samemu i w nocy,
To lubię, rzekłem, to lubię!
Ledwiem dokończył, aż straszna martwica
Wypływa z bliskich wód toni;
Białe jej szaty jak śnieg białe lica,
Ognisty wieniec na skroni.
Chciałem uciekać, padłem zalękniony,
Włos dębem stanął na głowie;
Krzyknę: niech będzie Chrystus pochwalony!
Na wieki wieków odpowie.
Ktokolwiek jesteś poczciwy człowieku,
Coś mię zachował od męki;
Dożyj ty szczęścia i późnego wieku,
I pokój tobie i dzięki.
Widzisz przed sobą obraz grzesznej duszy,
Wkrótce się niebem pochlubię;
Boś ty czyscowej zbawił mię katuszy
Tem jednem słówkiem To lubię.
Dopóki gwiazdy zejdą i dopóki
We wsi kur pierwszy zapieje;
Opowiem tobie, a ty dla nauki
Opowiedz innym me dzieje.
Onego czasu żyłam ja na świecie,
Marylą zwana przed laty;
Ojciec mój pierwszy urzędnik w powiecie,
Możny, poczciwy, bogaty.
Za życia pragnął sprawić mi wesele,
A żem dostatnia i młoda,
Zbiegło się zewsząd zalotników wiele,
Posag wabił i uroda.
Mnóstwo ich marnej pochlebiało dumie,
I to mi było do smaku,
Ze kiedy w licznym kłaniano się tłumie,
Tłumem gardziłam bez braku.
Przybył i Józio dwudziestą miał wiosnę,
Młody, cnotliwy, nieśmiały;
Obce dla niego wyrazy miłosne,
Choć czuł miłosne zapały.
Lecz próżno nędzny w oczach prawie znika,
Próżno i dzień i noc płacze;
W boleściach jego dla mnie radość dzika,
Smiech obudzały rospacze.
Ja pójdę, mówił ze łzami idź sobie
Poszedł i umarł z miłości;
Tu nad rzeczułką w tym zielonym grobie
Złożone jego są kości.
Odtąd mi życie stało się nie lube,
Poźne uczułam wyrzuty;
Lecz ani sposób wynagrodzić zgubę,
Ani czas został pokuty.
Raz gdy się w północ z rodzicami bawię,
Wzmaga się hałas, szum, świsty,
Przyleciał Józio w straszliwej postawie,
Jak potępieniec ognisty.
Porwał, udusił gęszczą dymnych kłębów,
W czyscowe rzucił potoki;
Gdzie pośród jęku i zgrzytania zębów,
Takie słyszałam wyroki.
Wiedziałaś, że się spodobało Panu
Z męża ród tworzyć niewieści,
Na osłodzenie mężom złego stanu,
Na roskosz, nie na boleści.
Ty jakbyś w piersiach miała serce z głazu,
Ani cię jęki ubodły,
Nikt nie uprosił słodkiego wyrazu
Przez łzy, cierpienia i modły.
Za taką srogość, długie, długie lata,
Dręcz się w czyscowej zagubie;
Póki mąż jaki z tamecznego świata,
Nie powie na cię choć lubię.
Prosił i Józio niegdyś o to słowo,
Gorzkie łzy lał nieszczęśliwy;
Prośże ty teraz; nie łzą, nie namową,
Ale przez strachy, i dziwy.
Rzekł, mnie natychmiast porwały złe duchy,
Odtąd już setny rok minie,
W dzień męczą, na noc zdejmują łańcuchy,
Rzucam ogniste głębinie;
I w cerkwi, albo na Józia mogile
Niebu i ziemi obrzydła,
Muszę podróżnych trwożyć w nocne chwile
Różne udaiąc straszydła.
Idących w błota zawiodę lub w gaje,
Jadącym konia uskubię;
A każdy naklnie, nafuka, nałaje,
Tyś pierwszy wyrzekł to lubię.
Za to ci spadnie wyroków zasłona,
Przyszłość spod ciemnych wskaże chmur,
Ach i ty poznasz Marylę; lecz ona....
Wtem na nieszczęście zapiał kur.
Tłumaczenie piosenki
Beata Rybotycka: To lubi
Nie ma jeszcze tłumaczenia dla tego utworu
Bądź pierwszy i dodaj swoje tłumaczenie
Reklama
Reklama
Inne teksty wykonawcy
Beata Rybotycka: To lubi
-
Tr
- Beata Rybotycka
-
Walc weselny
- Beata Rybotycka
-
Walc w Wiedniu
- Beata Rybotycka
-
Jedno wiem
- Beata Rybotycka
-
Kasztany
- Beata Rybotycka
Skomentuj tekst
Beata Rybotycka: To lubi
Pisz jako Gość
4000 znaków do wpisania
Twój komentarz może być pierwszy
Reklama
Reklama
Polecane na dziś
Teksty piosenek
-
The Tower (piosenka na Eurowizja 2024)
Luna
„Luna prezentuje piosenkę "The Tower" - propozycja do Konkursu Piosenki Eurowizji 2024. Premiera 24 stycznia 2024 r. Looking for a miracle Waiting for a sun to catch me I’ve gotta find a way back”
-
Nasz Czas
TEENZ
„TEENZ prezentuje utwór "Nasz Czas". Zaczynamy projekt ja jak zawsze dobrze ubrany kiedyś byłem spięty tak jak struna mojej gitary dziś co by nie było zawsze jestem wyluzowany najważniejsze są”
-
Cała sala śpiewa!
Siostry Grabowskie, sanah
„Uuu, na dancing sama szłam Uuuuu, jak gdyby nigdy nic Uuuuuu, pamięć jak sito mam Uuuu, i to plus na dziś W życiu mym nie same róże A szafa gra Ktoś tam wysoko w górze Chyba o mnie dba Ja c”
-
Co ja robię tu
Lanberry
„Dzisiaj znowu nad Warszawą, wisi parę ciemnych chmur. Myślami zawieszona, ciągle tone w tych ramionach, męczy mnie zepsuty mood. Pora zmierzyć sobie puls, i odpuścić może już. Jesteś ciągle ”
-
Ballada
Lunaria
„Uciekamy jak najdalej od Tego, czego nie chce widzieć świat Gdy wokoło każdy boi się Czy jutro będzie lżej Gdzie to dobro, które było w nas Wszystko poszło w piach Po co była w nas ta złość ”
Użytkownicy poszukiwali
Teksty piosenek
- piosenka Co się z tym stało? rybotycka●
- w dzień i w nocy wytrzeszcza oczy●
Reklama
Ostatnio wyszukiwane
Teksty piosenek
Wybrane
Teksty piosenek
-
pora mgieł
- Kartky
-
Amigos
- J Balvin
-
Homicide (feat. Snoop Dogg)
- Future
-
Motyle
- Sylwia Grzeszczak feat. Liber
-
Heart In Pieces
- Future
-
Feliz Navidad
- José Feliciano
-
Merry Christmas Baby
- Ike & Tina Turner
-
Christmas Rappin
- Kurtis Blow
-
Government Official
- Future
-
Miasto Boga (feat Dzieciaki z Bobrka, Zapiski z Landary)
- Kali
Reklama
Tekst piosenki To lubi - Beata Rybotycka, tłumaczenie oraz teledysk. Poznaj słowa utworu To lubi - Beata Rybotycka. Znajdź teledyski, teksty i tłumaczenia innych piosenek - Beata Rybotycka.
Komentarze: 0